Тарас Бурмистров - Россия и Запад (Антология русской поэзии)

Тут можно читать онлайн Тарас Бурмистров - Россия и Запад (Антология русской поэзии) - бесплатно полную версию книги (целиком) без сокращений. Жанр: Русская классическая проза. Здесь Вы можете читать полную версию (весь текст) онлайн без регистрации и SMS на сайте лучшей интернет библиотеки ЛибКинг или прочесть краткое содержание (суть), предисловие и аннотацию. Так же сможете купить и скачать торрент в электронном формате fb2, найти и слушать аудиокнигу на русском языке или узнать сколько частей в серии и всего страниц в публикации. Читателям доступно смотреть обложку, картинки, описание и отзывы (комментарии) о произведении.

Тарас Бурмистров - Россия и Запад (Антология русской поэзии) краткое содержание

Россия и Запад (Антология русской поэзии) - описание и краткое содержание, автор Тарас Бурмистров, читайте бесплатно онлайн на сайте электронной библиотеки LibKing.Ru

Россия и Запад (Антология русской поэзии) - читать онлайн бесплатно полную версию (весь текст целиком)

Россия и Запад (Антология русской поэзии) - читать книгу онлайн бесплатно, автор Тарас Бурмистров
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Lzy gorzkie biegly i zginely w sniegu;

Lecz Bog je wszystkie zbierze i policzy,

Za kazda odda ocean slodyczy.

Pozno juz bylo, oni dwaj zostali,

Oba samotni, i chociaz odlegli,

Na koniec jeden drugiego postrzegli

I dlugo siebie nawzajem zwazali.

Pierwszy postapil czlowiek z prawej strony:

"Bracie, rzekl, widze, zes tu zostawiony

Sam jeden, smutny, cudzoziemiec moze;

Co ci potrzeba, rozkaz w imie Boze;

Chrzescijaninem jestem i Polakiem,

Witam cie Krzyza i Pogoni znakiem".

Pielgrzym, zbyt swymi myslami zajety,

Otrzasnal glowa i uciekl z wybrzeza;

Ale nazajutrz, gdy mysli swych mety

Z wolna rozjasnia i pamiec odswieza,

Nieraz zaluje owego natreta;

Jesli go spotka, pozna go, zatrzyma;

Choc rysow jego twarzy nie pamieta,

Lecz w glosie jego i w slowach cos bylo

Znanego uszom i duszy pielgrzyma

Moze sie o nim pielgrzymowi snilo.

POMNIK PIOTRA WIELKIEGO

Z wieczora na dzdzu stali dwaj mlodzience

Pod jednym plaszczem, wziawszy sie za rece:

Jeden - ow pielgrzym, przybylec z zachodu,

Nieznana carskiej ofiara przemocy;

Drugi byl wieszczem ruskiego narodu,

Slawny piesniami na calej polnocy.

Znali sie z soba niedlugo, lecz wiele

I od dni kilku juz sa przyjaciele.

Ich dusze wyzsze nad ziemne przeszkody,

Jako dwie Alpow spokrewnione skaly:

Choc je na wieki rozerwal nurt wody,

Ledwo szum slysza swej nieprzyjaciolki,

Chylac ku sobie podniebne wierzcholki.

Pielgrzym cos dumal nad Piotra kolosem,

A wieszcz rosyjski tak rzekl cichym glosem:

"Pierwszemu z carow, co te zrobil cuda,

Druga carowa pamietnik stawiala.

Juz car odlany w ksztalcie wielkoluda

Siadl na brazowym grzbiecie bucefala

I miejsca czekal, gdzie by wjechal konno.

Lecz Piotr na wlasnej ziemi stac nie moze,

W ojczyznie jemu nie dosyc przestronne,

Po grunt dla niego poslano za morze.

Poslano wyrwac z finlandzkich nadbrzezy

Wzgorek granitu; ten na Pani slowo

Plynie po morzu i po ladzie biezy,

I w miescie pada na wznak przed carowa.

Juz wzgorek gotow; leci car miedziany,

Car knutowladny w todze Rzymianina,

Wskakuje rumak na granitu sciany,

Staje na brzegu i w gore sie wspina.

Nie w tej postawie swieci w starym Rzymie

Kochanek ludow, ow Marek Aureli,

Ktory tym naprzod rozslawil swe imie,

Ze wygnal szpiegow i donosicieli;

A kiedy zdziercow domowych poskromil,

Gdy nad brzegami Renu i Paktolu

Hordy najezdzcow barbarzynskich zgromil,

Do spokojnego wraca Kapitolu.

Piekne, szlachetne, lagodne ma czolo,

Na czole blyszczy mysl o szczesciu panstwa;

Reke powaznie wzniosl, jak gdyby wkolo

Mial blogoslawic tlum swego poddanstwa,

A druga reke opuscil na wodze,

Rumaka swego zapedy ukraca.

Zgadniesz, ze mnogi lud tam stal na drodze

I krzyczal: "Cesarz, ojciec nasz powraca!"

Cesarz chcial z wolna jechac miedzy tlokiem,

Wszystkich ojcowskiem udarowac okiem.

Kon wzdyma grzywe, zarem z oczu swieci,

Lecz zna, ze wiezie najmilszego z gosci,

Ze wiezie ojca milijonom dzieci,

I sam hamuje ogien swej zywosci;

Dzieci przyjsc blisko, ojca widziec moga,

Kori rownym krokiem, rowna stapa droga.

Zgadniesz, ze dojdzie do niesmiertelnosci!

Car Piotr wypuscil rumakowi wodze,

Widac, ze lecial tratujac po drodze,

Od razu wskoczyl az na sam brzeg skaly.

Juz kon szalony wzniosl w gore kopyta,

Car go nie trzyma, kon wedzidlem zgrzyta,

Zgadniesz, ze spadnie i prysnie w kawaly.

Od wieku stoi, skacze, lecz nie spada,

Jako lecaca z granitow kaskada,

Gdy scieta mrozem nad przepascia zwisnie

Lecz skoro slonce swobody zablysnie

I wiatr zachodni ogrzeje te panstwa,

I coz sie stanie z kaskada tyranstwa?"

PRZEGLAD WOJSKA

Jest plac ogromny: jedni zowia szczwalnia,

Tam car psy wtrawia, nim pusci na zwierza;

Drudzy plac zowia grzeczniej gotowalnia,

Tam car swe stroje probuje, przymierza,

Nim w rury, w piki, w dziala ustrojony,

Wyjdzie odbierac monarchow poklony.

Kokietka idac na bal do palacu

Nie tyle trawi przed zwierciadlem czasow,

Nie robi tyle umizgow, grymasow,

Ile car co dzien na tym swoim placu.

Inni w tym placu widza saranczarnie,

Mowia, ze car tam hoduje nasiona

Chmury saranczy, ktora wypasiona

Wyleci kiedys i ziemie ogarnie.

Sa, co plac zowia toczydlem chirurga,

Bo tu car naprzod lancety szlifuje,

Nim wyciagnawszy reke z Petersburga,

Tnie tak, ze cala Europa poczuje;

Lecz nim wysledzi, jak gleboka rana,

Nim plastr obmysli od naglej krwi straty,

Juz car puls przetnie szacha i sultana

I krew wypusci spod serca Sarmaty.

Plac roznych imion, lecz w jezyku rzadow

Zowie sie placem wojskowych przegladow.

Dziesiata - ranek - juz przegladow pora,

Juz plac okraza ludu zgraja cicha,

Jako brzeg czarny bialego jeziora;

Kazdy sie tloczy, na srodek popycha.

Po placu, jako rybitwy nad woda,

Zwija sie kilku doricow i dragunow;

Ciekawsze glowy tylcem piki boda,

Na blizsze karki sypia grad bizunow.

Kto wylazl naprzod jak zaba z bagniska,

Ze lbem sie cofa i kark w tlumy wciska.

Slychac grzmot z dala, gluchy, jednostajny,

Jak kucie mlotow lub mlocenie cepow:

To beben, pulkow przewodnik zwyczajny,

Za nim szeregi ciagna sie wzdluz stepow,

Mnogie i rozne, lecz w jednym ubiorze,

Zielone, w sniegu czernia sie z daleka;

I plynie kazda kolumna jak rzeka,

I wszystkie w placu tona jak w jeziorze.

Tu mi daj, muzo, usta stu Homerow,

W kazde wsadz ze sto paryskich jezykow,

I daj mi piora wszystkich buchalterow,

Bym mogl wymienic owych pulkownikow,

I oficerow, i podoficerow,

I szeregowych zliczyc bohaterow.

Lecz bohatery tak podobne sobie,

Tak jednostajne! stoi chlop przy chlopie,

Jako rzad koni zujacych przy zlobie,

Jak klosy w jednym uwiazane snopie,

Jako zielone na polu konopie,

Jak wiersze ksiazki, jak skiby zagonow,

Jak petersburskich rozmowy salonow.

Tyle dostrzeglem, ze jedni z Moskalow,

Wyzsi od drugich na piec lub szesc calow,

Mieli na czapkach mosiezne litery

Jakby lysinki - to grenadyjery;

I bylo takich trzy zgraje wasalow.

Za nimi nizsi stali w mnogich rzedach,

Jak pod lisciami ogorki na grzedach.

Zeby rozroznic pulki w tej piechocie,

Trzeba miec bystry wzrok naturalisty,

Ktory przeglada wykopane w blocie

I gatunkuje, i nazywa glisty.

Zagrzmialy traby - to konne orszaki,

I rozmaitsze, ulanow, huzarow,

Dragonow: czapki, kirysy, kolpaki

Myslalbys, ze tu kapelusznik jaki

Rozlozyl sklady swych roznych towarow;

W koncu pulk wjechal: chlopy gdyby hlaki,

Okute miedzia jak rzed samowarow,

A spodem pyski konskie jako haki.

Pulki w tak roznych ubiorach i broniach

Najlepiej bedzie rozroznic po koniach;

Bo tak i nowa taktyka doradza,

I z obyczajem ruskim to sie zgadza.

Napisal wielki jeneral Zomini,

Ze kon, nie czlowiek, dobra jazde czyni;

Dawno juz o tym wiedzieli Rusini:

Bo za dobrego konia gwardyjaka

Zakupisz u nich dobrych trzech zolnierzy.

Oficerskiego cena jest czworaka,

I za takiego konia dac nalezy

Lutniste, skoczka albo tez pisarza,

A w czasach drogich nawet i kucharza.

Skarbowe chude, poderwane klacze,

Nawet te, ktore woza lazarety,

Jesli je stawia w faraona gracze,

Licza sie zawsze: klacz za dwie kobiety.

Wrocmy do pulkow. - Pierwszy wjechal kary,

Drugi tez kary, lecz anglizowany,

Dwa bylo gniade, a piaty bulany,

Siodmy znow gniady, osmy jak mysz szary,

Dziewiaty rosly, dziesiaty mierzyna,

A potem znowu kary bez ogona,

U dwunastego na czole lysina,

A zas ostatni wygladal jak wrona.

Harmat wjechalo czterdziesci i osim,

Jaszczykow wiecej nizli drugie tyle;

Wszystkiego dwiescie, jak po wierzchu wnosim:

Bo zeby dobrze zliczyc w jedne chwile

Srod mnostwa koni i ludzi motlochu,

Trzeba miec oko twe, Napoleonie,

Lub twoje, ruski intendencie prochu

Ty, nie zwazajac na ludzi i konie,

Jaszczykow patrzysz, wnet liczbe ich zgadles,

Wiesz, ile w kazdym ladunkow ukradles.

Juz plac okryly zielone mundury,

Jak trawy, w ktore ubiera sie laka,

Gdzieniegdzie tylko wznosi sie do gory

Jaszczyk podobny do blotnego baka

Lub polnej pluskwy z zielonawym grzbietem,

A przy nim dzialo ze swoim lawetem

Usiadlo na ksztalt czarnego pajaka.

Kazdy ten pajak ma nog przednich cztery

I cztery tylnych: zowia sie te nogi

Kanonijery i bombardyjery.

Jezeli siedzi spokojnie srod drogi,

Noga sie kazda gdzies daleko rucha;

Myslisz, ze calkiem oddzielne od brzucha,

I brzuch jak balon w powietrzu ulata.

Lecz skoro cicha, drzemiaca harmata

Nagle sie zbudzi rozkazem wyzwana,

Jak tarantula, gdy jej kto w nos dmuchnie

Wnet sciagnie nogi/ podchyla kolana

I nim sie nadmie, nim jady wybuchnie,

Zrazu przednimi kanonij erami

Okolo pyska dlugo, szybko wije

Jak mucha, co sie w arszeniku splami,

Siadlszy swoj czarny pyszczek dlugo myje;

Potem dwie przednie nogi w tyl wywroci,

Tylnymi kreci/ potem kiwa zadem,

Nareszcie wszystkie nogi w bok rozrzuci,

Chwile spoczywa, w koncu buchnie jadem.

Pulki stanely - patrza - car, car jedzie,

Tuz kilku starych, konnych admiralow,

Tlum adiutantow i cma jeneralow

Z tylu i z przodu, a car sam na przedzie.

Orszak dziwacznie pstry i cetkowany,

Jak arlekiny: pelno na nich wstazek,

Kluczykow, cyfer, portrecikow, sprzazek,

Ten sino, tamten zolto przepasany,

Na kazdym gwiazdek, kolek i krzyzykow

Z przodu i z tylu wiecej niz guzikow.

Swieca sie wszyscy, lecz nie swiatlem wlasnem,

Promienie na nich ida z oczu panskich;

Kazdy jeneral jest robaczkiem jasnym,

Co blyszczy pieknie w nocach swietojanskich;

Lecz skoro przejdzie wiosna carskiej laski,

Nedzne robaczki traca swoje blaski:

Zyja, do cudzych krajow nie ucieka,

Ale nikt nie wie, gdzie sie w blocie wleka.

Jeneral w ogien smialym idzie krokiem,

Kula go trafi, car sie don usmiechnie;

Lecz gdy car strzeli nielaskawym okiem,

Jeneral bladnie, slabnie, czesto - zdechnie.

Srod dworzan predzej znalazlbys stoikow,

Wspaniale dusze - choc gniew cara czuja,

Ani sie zarzna, ani zachoruja;

Wyjada na wies do swych palacykow

I pisza stamtad: ten do szambelana,

Ow do metresy, ow do damy dworu,

Liberalniejsi pisza do furmana.

I znowu z wolna wroca do faworu.

Tak z domu oknem zrucony pies zdycha,

Kot miauknie tylko, lecz stanie na nogi

I znowu szuka do powrotu drogi,

I jakas dziura znowu wnidzie z cicha;

Nim stoik w sluzbe wroci tryumfalnie,

Na wsi rozprawia cicho - liberalnie.

Car byl w mundurze zielonym, z kolnierzem

Zlotym. Car nigdy nie zruca mundura;

Mundur wojskowy jest to carska skora,

Car rosnie, zyje i - gnije zolnierzem.

Ledwie z kolebki dziecko wyjdzie carskie,

Zaraz do tronu zrodzony paniczyk

Ma za stroj kurtki kozackie, huzarskie,

A za zabawke szabelke i - biczyk.

Sylabizujac szabelka wywija

I nia wskazuje na ksiazce litery;

Kiedy go tanczyc ucza guwernery,

Biezy kiem takty muzyki wybija.

Doroslszy, cala jest jego zabawa

Zbierac zolnierzy do swojej komnaty,

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать


Тарас Бурмистров читать все книги автора по порядку

Тарас Бурмистров - все книги автора в одном месте читать по порядку полные версии на сайте онлайн библиотеки LibKing.




Россия и Запад (Антология русской поэзии) отзывы


Отзывы читателей о книге Россия и Запад (Антология русской поэзии), автор: Тарас Бурмистров. Читайте комментарии и мнения людей о произведении.


Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв или расскажите друзьям

Напишите свой комментарий
x